…i tak, prawie dwa lata później, okazało się, że znów zabrakło mi czasu (lub samozaparcia) i blog prawie umarł. Prawie, bo natrętnie przychodzące wiadomości, przypominające o wygasającej ważności domeny, utrzymały jej wirtualne istnienie. Natomiast, poza sporadycznymi rolkami wrzucanymi w pośpiechu na Instagram nic sie tu nie pojawiło. Nic, dosłownie NIC.
Przez te dwa lata wydarzyło się jednak wiele nieoczekiwanych zwrotów w naszym życiu, które wymagały i nadal wymagają ode mnie ciągłego zdobywania tytułu mistrzyni organizacji (a i nierzadko również improwizacji!).
Żeby ten (kolejny już) powrót nie był zbyt 'przytłaczający’ pominę narazie szczegóły naszych perypetii i skupię się na ostatnich wydarzeniach kulinarnych.
Tak się jakoś złożyło, że w ostatnim czasie miałam i wenę twórczą i chęci, i akurat wynikło zapotrzebowanie na gotowanie i pieczenie. Z tak połączonych mocy powstało sporo, całkiem smacznych, wypieków i dań, którymi w nadchodzącym czasie będę się dzielić. Także stay tuned… !
Dodaj komentarz